Popular Posts

 

+

 

Muzyczny wpis #2 - "And it keeps on running back..."

Przyszła pora na drugi muzyczny wpis. Ten pierwszy nie jest do końca taki jaki chciałem, żeby był. Jego druga część w takiej formie już pewnie nie powstanie, a jeśli tak, to pewnie szybko się tutaj nie pojawi, dlatego trochę zmieniam formę muzycznych wpisów.

Od czasu do czasu będę tutaj wrzucać piosenki, które zapadły mi w pamięć. Nie będą to wyłącznie same nowości - dość często pojawiać się tutaj będą także klasyki i nieco starsze utwory. Zwykle będzie to jeden albo dwa utwory, ale ponieważ od ostatniego wpisu upłynęło kilka miesięcy, to na nowe otwarcie przygotowałem cztery piosenki.

Covery. Nie wiem, czy każdy artysta ma swoim dorobku takie przeróbki cudzych utworów, ale odnoszę wrażenie, że w ostatnim czasie są one dosyć popularne. Niektóre z nich są lepsze, niektóre gorsze. Jeszcze inne stają się tak popularne, że zapominamy o prawdziwym autorze. Taka sytuacja ma chyba miejsce w przypadku piosenki "Nothing compares 2 U", którą w oryginale wykonuje Prince, a niezapomnianą wersję nagrała Sinead O'Connor.
Utwór "Dream baby dream" to kompozycja grupy Suicide, jednak ten oryginał w ogóle mnie nie przekonuje - zblazowany głos wokalisty i jakaś dziwna aranżacja sprawiły, że ledwo przebrnąłem przez tych sześć długich minut. Interpretacja Bruce'a Springsteena jest z kolei na przeciwnym biegunie - wszystko mi w tej piosence pasuje i dla mnie jest to taka współczesna kołysanka. Tak jak uwielbiam odkrywać nową muzykę, tak samo lubię obserwować innych ludzi i sposób w jaki odbierają muzykę. Teledysk do "Dream baby dream" jest właśnie takim jednym wielkim podglądaniem. Został on nagrany w trakcie poprzedniej trasy koncertowej The Bossa i wprost wylewają się z niego emocje.

Pewnie już wiecie, że lubię Trójkę. W zasadzie jak słucham radia, to nie wyobrażam sobie słuchania innej stacji. Jest tam wielu dziennikarzy muzycznych, których bardzo cenię i lubię: Niedźwiedź, Kaczkowski, Kaczkowska, Baron, Stelmach, Szydłowska, Hoffmann, Żąda, Margański. Jednak mój gust muzyczny najbardziej pokrywa się z redaktorem Arturem Orzechem. Można go usłyszeć co niedzielę w kapitalnej audycji "Zaraz wracam". Dzięki niej odkryłem cholernie dużo dobrej muzyki, a najnowszym odkryciem z zeszłej niedzieli jest grupa London Grammar. Posłuchajcie "Strong" w wolnej chwili. Jeśli ta piosenka nie spodoba Wam się choć trochę, to chyba nigdy nie znajdziemy wspólnego języka (:

Trzecia propozycja to angielski singer-songwriter Newton Faulkner. Niedawno ukazała się jego najnowsza płyta, na której dominują piosenki o miłości, takiej chyba nie-do-końca spełnionej. Jedna piosenka wybija się szczególnie na tle innych - chodzi mi o utwór "Indecisive". Mimo, że jego tekst jest przesiąknięty smutkiem na wskroś, to sama melodia i tempo piosenki są takie skoczne, powiedziałbym że nawet radosne. Połączenie dość zaskakujące, ale jednocześnie bardzo udane. Szczególnie jeśli zobaczycie teledysk i dredy Newtona żyjące własnym życiem. Naprawdę, za każdym razem gdy go oglądam, po prostu nie jestem w stanie się nie uśmiechnąć...

Na koniec odkrycie ostatniego tygodnia - Blood Orange. Jeszcze kilka dni temu kompletnie nie znałem twórczości Deva Hynesa, ale tylko dwa dni wystarczyły żebym stał się jego wiernym fanem. Wokalista to dość nieprecyzyjne określenie tego muzyka, gdyż jest on prawdziwym multiinstrumentalistą, kompozytorem, autorem tekstów, producentem, a także utalentowanym tancerzem. Prawdziwy człowiek muzycznego renesansu, czego wyraz daje na swojej najnowszej płycie "Cupid Deluxe". Pisałem tutaj kiedyś, że rzadko trafiają się takie albumy, których można słuchać bez przewijania od pierwszego do ostatniego utworu. Ten album bez wątpienia trafia do tej grupy. To mieszanka modern popu, muzyki elektronicznej, soulu, muzyki R&B i hip-hopu, a wszystko zostało osadzone w fantastycznej stylistyce lat 80. Teksty może nie są bardzo trudne w odbiorze i nie trzeba się nad nimi specjalnie zastanawiać, ale moja osobowość również nie jest przesadnie skomplikowana, to pewnie dlatego tak bardzo one do mnie trafiają. Szczególnie ostatni utwór - "Time will tell". Odnoszę wrażenie, że to piosenka o mnie.

Stay tuned.

0 komentarze:

Prześlij komentarz