Popular Posts

 

+

 

"Ten stan..."



To miało być kolejne wyjście do knajpy w sobotni wieczór. Chciał spędzić miło czas w gronie znajomych. Zupełnie nie spodziewał się, że tego wieczoru wydarzy się coś ważnego. Coś, co sprawi, że jego życie zacznie huśtać się na wielkiej, emocjonalnej huśtawce.



Wieczór upływał w przyjemnej atmosferze. Ponieważ w całym towarzystwie tylko on był singlem, jego Zawsze Pogodny Przyjaciel nie ustawał w proponowaniu mu kolejnych dziewczyn do poderwania. Zawsze był dość skryty i nieśmiały, dlatego kolejne propozycje przyjmował z uśmiechem i jednoczesnym wzruszeniem ramion, ale starał się je puszczać mimo uszu. Wtedy zobaczył Ją. Nigdy wcześniej nie widział tak pięknej kobiety. Siedziała sama przy barze, ubrana na czarno. Każdy element stroju podkreślał Jej idealną sylwetkę. Pomyślał sobie: 

- Ideał. Muszę coś zrobić.

Jego pewność siebie, podbudowana wypitym wcześniej alkoholem, pozwoliła mu pokonać chorobliwą nieśmiałość i rzucenie się na głęboką wodę, co w jego rozumieniu oznaczało próbę nawiązania rozmowy. Trwała ona dość krótko, chyba nie kleiła się od samego początku i nie zakończyła się po jego myśli. Śmiał się z samego siebie, wracając później do domu.

Niedzielny kac był głównym powodem, przez który nie pamiętał szczegółów rozmowy z poprzedniego wieczoru. Tak na dobrą sprawę nie przypominał sobie nawet Jej imienia. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył, nie chciał raczej przed sobą przyznać, że pewnie zrobił z siebie głupka. Jej obraz wyrył się jednak na trwale w jego pamięci, dlatego bez większych problemów kilka dni później odnalazł Jej profil na Facebooku. Rozmowa z sympatyczną barmanką, która pracowała tamtego wieczoru w pubie, potwierdziła jego graniczące z pewnością podejrzenie. Bliższe przeglądnięcie Jej profilu potwierdziło jego wcześniejsze przypuszczenie - była między nimi dość duża różnica wieku.

- To przecież nie ma żadnego znaczenia. Kto dzisiaj w ogóle zwraca na coś takiego uwagę? Chrzanić to.

Wtedy naprawdę tak uważał. Dzięki zdobytemu kontaktowi, mógł po raz kolejny spróbować się z Nią umówić. Wysłane wiadomości pozostały jednak bez odpowiedzi. Wiedział, że uwagę kogoś takiego nie zdobywa się w łatwy sposób. Wiedział, że musi być bardziej oryginalny niż reszta. Jego pomysł, choć może trochę archaiczny, okazał się skuteczny - zdobył Jej numer telefonu i po krótkiej rozmowie umówili się na spotkanie.

- Boże, o czym będziemy rozmawiać? A jak nie znajdziemy żadnego wspólnego tematu? Chyba nie ma nic gorszego od momentu, w którym zapada krępująca cisza. Mam przyjść z kwiatkiem? Nie... To chyba nie jest najlepszy pomysł. No i jak ja mam się ubrać?

Mniej więcej takie myśli przelatywały tamtego dnia przez jego głowę setki razy na minutę. W końcu nadszedł ten czas. O umówionej godzinie pojawiła się na miejscu. Wyglądała zjawiskowo. Był to drugi raz, kiedy widział ją na żywo, ale wtedy wydała mu się jeszcze piękniejsza. Prawie nie mógł oderwać wzroku od Jej hipnotyzujących oczu. Czasem tylko jego wzrok błądził za opadającym przez cały wieczór lewym ramiączkiem Jej bluzki. Rozmawiali kilkadziesiąt minut, po czym pożegnali się na parkingu. Tym razem chyba nie zrobił z siebie głupka. Zawsze przywiązywał wagę do szczegółów, dlatego potem wyrzucał sobie, że w niektórych sytuacjach mógł zachować się inaczej:

- Przecież mogłeś poczekać na Nią przed wejściem do tej kawiarni, a nie stać w środku, jak ten kołek. Kwiatek też jednak nie był złym pomysłem. No i co to było za ubranie? Dżizas... Tak to mogłeś ubrać się na pogrzeb dalekiego wujka, którego ledwie znałeś, a nie na spotkanie z kimś, na kim chcesz zrobić jak najlepsze wrażenie...

Miał jednak nadzieję, że wkrótce znowu się spotkają. Nie mógł bardziej się mylić.

Po spotkaniu nie mógł o Niej zapomnieć. Był Nią zafascynowany. Nie tylko Jej fizycznością - Jej osobowość także zrobiła na nim ogromne wrażenie. Myślał o Niej każdego dnia. Oczywiście, liczył na to, że ich kolejne spotkanie prędzej niż później dojdzie do skutku. Kilka telefonów bez odpowiedzi powinno dać mu do myślenia, jak również Jej jasna odpowiedź, że aktualnie nie chce się z nikim spotykać. Wtedy jeszcze tego nie wiedział, ale to był najlepszy moment, żeby odpuścić. Nic z tego. Huśtawka jego uczuć zaczynała huśtać się coraz mocniej i już nie mógł z niej zeskoczyć. Dopiero z perspektywy czasu zrozumiał, że jego entuzjazm z jakim podszedł do tej znajomości, nie miał w zasadzie żadnych racjonalnych podstaw. W tamtym okresie racjonalne myślenie nie należało jednak do jego mocnych stron. Przesiadywanie w knajpie, w której po raz pierwszy się spotkali z nadzieją, że Ją tam spotka i że może uda im się porozmawiać. Nie do końca przypadkowe spotkanie w Jej pracy. Bukiety. Słodycze. Wszystko te próby musiały wyglądać dość rozpaczliwie i desperacko, tym bardziej, że na Jej widok zwykle zaczynał mu się plątać język. W jednej z bardziej poważnych dyskusji jego Zawsze Pogodny Przyjaciel próbował mu coś przekazać.

- Stary, nie obraź się, ale ja widzę to tak. Jej nie zależy na tej relacji tak, jak tobie. Być może czuje do ciebie trochę sympatii, ale nic poza tym. Wiesz, że cię lubię i życzę ci wszystkiego dobrego. Nie chcę żebyś cierpiał, dlatego moim zdaniem powinieneś dać sobie spokój.

Mógł sobie bardziej wziąć do serca jego rady. Być może jego przyjaciel powiedziałby wtedy coś innego, gdyby wiedział, że on jeszcze nigdy czuł czegoś takiego. Zdawał już sobie wtedy sprawę z tego, że to, co do Niej czuł, to coś więcej niż zwykła fascynacja. Huśtawka huśtała się już na tyle mocno, że powoli zaczynało mu się kręcić w głowie. Przez kolejne tygodnie czuł coraz większą rezygnację. Zaczęło docierać do niego to, że w Jej życiu jest ktoś inny, a dla niego nigdy nie było w nim miejsca. Postanowił, że musi coś zrobić. Chciał się z Nią w jakiś sposób pożegnać. Nie spodziewał się, że jego krótki list spowoduje taką reakcję. W zasadzie to nie liczył na żadną. Tamta rozmowa spowodowała jednak to, że jego serce rozpadło się na tysiąc drobnych kawałków. Nadal doskonale pamięta jej przebieg i każde wypowiedziane przez Nią zdanie. Dla niego to był ten moment, w którym huśtał się już tak mocno, że jeśli nawet na moment przestałby się trzymać tej huśtawki, to na pewno by z niej spadł i skręcił sobie kark. Mógł tylko kurczowo się jej trzymać i mieć nadzieję, że kiedyś zacznie zwalniać.

To zwalnianie trwało przez kilka kolejnych miesięcy. Być może trwałoby krócej, gdyby nie pozwolił sobie na to, żeby na krótką chwilę odżyła w nim nadzieja. Do dziś nie wie, dlaczego tak postąpił? Być może było to spowodowane przez to, że do tamtego momentu zdecydowanie za często chodził z głową w chmurach. Nie chciał Jej unikać, ale mimo to zaczął się dziwnie zachowywać w Jej towarzystwie. Udawanie tego, że Jej nie widzi miało mu pomóc nie utonąć po raz kolejny w Jej spojrzeniu. W dużym przypływie alkoholowych procentów postanowił być egoistą i uznał, że najlepiej będzie jeśli usunie z telefonu Jej numer i przestaną być znajomymi. Teraz nie wie, jak to naprawić i czy w ogóle chce to zrobić. Wydaje mu się, że jego Sosnowy Kuzyn mógł mieć rację:

- Będziesz o niej myślał przez jakichś następnych pięć lat. Jak usłyszysz jej głos, to poczujesz wszechmiar smutku i będziesz ją pamiętać przez całe życie.

Czasem łapie się na tym, że jednak chciałby dowiedzieć się, co teraz dzieje się w Jej życiu? Chciałby też pokazać Jej w jakiś sposób, że nie czuje do Niej żalu i że zawsze będzie dla niego kimś ważnym. Ponoć nigdy nie zapomina się swojej pierwszej, prawdziwej miłości. Nawet tej nieodwzajemnionej. Jest już przekonany, że to prawda. Być może kiedyś pozwolą sobie na coś więcej niż zdawkowe "cześć" rzucone przez ramię. Na razie postanowił, że jeszcze trochę posiedzi na tej swojej huśtawce, ale już na jego własnych warunkach. Przez pewien czas pozwoli też sobie na smutek. Nie będzie to smutek wpędzający go w depresję, tylko taki dający nadzieję. Nadzieję na to, że kiedy w końcu zdecyduje się zeskoczyć z tej huśtawki, to wyląduje pewnie i ruszy naprzód nie oglądając się za siebie.

Stay tuned.

5 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój Sosnowy Kuzyn miał rację. Wiem to, bo sama jestem tego żywym przykładem.
    Takie uczucia - jeśli już nam się przydarzą - pozostają na zawsze w pamięci, a wspomnienie ich bardzo długo wywołuje dziwne ukłucie w sercu.
    Czytam Twoje słowa i widzę dawną siebie i żałuję, że wtedy nie dałam sobie przetłumaczyć, że brnę w coś, co zaczynało działać na mnie destrukcyjnie i w efekcie bardzo zagubiłam się w swoim ówczesnym życiu.
    Jedyne lekarstwo to czas.. i nowe uczucie. A o takie nie jest trudno. Trzeba tylko sobie samemu na to pozwolić.

    OdpowiedzUsuń
  3. pieprzenie o tym "specjalnym uczuciu". widzieliście się ile, dwa razy? to tylko fascynacja drugą osobą anie jakaś miłość życia itp. sama kiedyś byłam w sytuacji że idealizowałam sobie obraz potencjalnego dopiero co poznanego partnera w głowie i nie raz myślałam że to ten jedyny, dziś się z tego śmieję ;) zawsze w takiej sytuacji mówię sobie "jestem zajebista, będzie żałował" idę poćwiczyć i cieszyć się życiem :) radzę przyjąć podobną postawę i 3mam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za cenne rady. W sumie tego nie napisałem - w zamyśle to miało być krótkie opowiadanie dość luźno oparte na faktach. Niemniej, z huśtawki zeskoczyłem już jakiś czas temu.

    OdpowiedzUsuń