Popular Posts

 

+

 

Półrocznica mojego Świata

Już za moment minie pierwsze pół roku od momentu, w którym zdecydowałem się na pisanie bloga. Te sześć miesięcy upłynęło szybko, zadziwiająco i zdecydowanie za szybko. Wydarzyło się wiele. Nie wszystko mi się udało, ale plusy w końcowym rozrachunku przesłaniają minusy.

Gdy zaczynałem pisanie wczesną wiosną (dokładnie nie pamiętam kiedy), nadal zmagałem się mocno z moimi kompleksami i nieśmiałością. Tak do końca jeszcze się z nimi nie uporałem, ale widzę zdecydowaną poprawę i zmierzam w dobrym kierunku.
Po drodze przytrafiła mi się także dość nieprzyjemna "przygoda" z moim krzywym kręgosłupem. Chwilami było naprawdę bardzo ciężko, ale ostatecznie wyszedłem z niej zwycięsko ("Kim jesteś?! Jestem zwycięzcą!!" :P), co mnie niezmiernie cieszy. Zdrowie mamy tylko jedno i warto o nie zadbać. Banał? Pewnie tak, ale tak naprawdę to zaczynamy je doceniać dopiero wtedy, gdy coś się z nim stanie. Generalnie, ten niechlujny okres mojego życia mam już za sobą. Już na dobre pozbyłem się swojego starego "ja". Czasem nachodzą mnie pewne wątpliwości, ale wiem, że robię słusznie i już nigdy niego nie wrócę.

Przyszła też pora, abym ostatecznie zmierzył się z tym słoniem w pokoju, którego wcześniej zdawałem się nie dostrzegać. Pewnie bardziej udawałem, że go tam nie ma, ale już dłużej nie potrafię. Mam nadzieję, że jak już to napiszę, to szybciej się z tego otrząsnę…
Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Byłem przekonany, że coś takiego nie istnieje, że jest to zarezerwowane tylko dla filmów albo książek. Uważałem tak, dopóki sam tego nie przeżyłem. To musi być naprawdę niesamowite uczucie - doświadczyć czegoś takiego, pod warunkiem, że ta druga osoba czuje to samo. Znaleźć kogoś, w kim można zakochać się do szaleństwa i kto będzie czuł to samo w stosunku do Ciebie… Wiem już, że jest to cholernie trudne. Jak kogoś takiego znaleźć? Trzeba zaryzykować, zapomnieć o wszystkim, co kłębi się naszej w głowie i posłuchać własnego serca. Ja zaryzykowałem, ale nie skończyło się to dobrze. Nie tym razem. Przez dłuższy czas zupełnie nie potrafiłem sobie z tym poradzić, ale w końcu musiałem powiedzieć sobie dość. Kiedyś zapewne będę myślał zupełnie inaczej o tym, co wydarzyło się i co przeżyłem przez tych kilka ostatnich miesięcy, ale teraz, choć wiem, że to niemożliwe, chciałbym o wszystkim zwyczajnie zapomnieć. 

Jakie są moje plany na przyszłość? Mam bardzo ambitny plan, który sprowadza się do nie robienia żadnych dalekosiężnych planów. Chciałbym, żeby w ciągu kilku następnych miesięcy udało mi się zrealizować, to co sobie założyłem. Przede wszystkim chciałbym, żeby to, co aktualnie zawodowo planuję i robię - wypaliło i okazało się sukcesem. Na początek nawet niech to będzie taki mały, niewielki sukcesik. Potem przekuję go w większy. Chciałbym też moją biegową pasję przełożyć na tę pracę. Jeśli wynik będzie podobny jak w bieganiu, to jestem spokojny o przyszłość mojego przedsięwzięcia :] 

Co jeszcze? W sumie to już naprawdę niewiele… Zamierzam nadal mieć otwarte serce i umysł.

Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Stay tuned.

PS. "Nic Ci się w uczuciach nie poplątało, tylko... obraz nabrał ostrości. Wiesz, o co chodzi, Twój ruch. Paradoksalnie, cała ta sytuacja uruchomi energię i zapał do pracy."
No i jak tutaj nie ufać horoskopom...?

0 komentarze:

Prześlij komentarz