Popular Posts

 

+

 

Spotify - z czym to się je?

Spotify. Ta dość niepozorna i trochę niezrozumiała nazwa muzycznego serwisu streamingującego rodem ze Szwecji chyba na zawsze zmieniła sposób w jaki będę słuchać muzyki.

Spotify już od dobrych kilku lat był dostępny w krajach zachodniej i północnej Europy, bodaj w zeszłym roku wszedł na rynek amerykański, a od wczesnej wiosny tego roku w końcu dotarł także do Polski. W tym momencie, Spotify ma ponad 20 milionów użytkowników, natomiast samych utworów zgromadzonych w bazie jest ponad 24 miliony.
Zasada działania Spotify jest następująca - rejestrujemy się w serwisie, ściągamy odpowiednią aplikację i decydujemy się na jedną z trzech dostępnych subskrypcji: darmową, w której muzyki możemy słuchać na komputerze dzięki pojawiającym się co pewien czas reklamom; wersję Unlimited, w której odtwarzanie muzyki również jest ograniczone wyłącznie do komputera, natomiast jest ona pozbawiona reklam; wersję Premium, która nie jest ograniczona tylko do komputera (telefon, tablet) i pozwala słuchać muzyki w trybie offline.
Dwie ostatnie wersje kosztują odpowiednio 9,99 zł i 19,99 zł miesięcznie. Łatwo przeliczyć, że rocznie jest to koszt ok. 120 zł i 240 zł. Zatem argument, że oryginalna muzyka jest w naszym kraju bardzo droga, ostatecznie upada.
Generalnie wszystko sprowadza się do tego, że słuchając muzyki przez Spotify nie ściągamy jej fizycznie na dysk naszego urządzenia, a jedynie wykupujemy do niej "dostęp". Aplikacja desktopowa jak i mobilna są systematycznie uaktualniane, jednak od początku niezmienne jest to, że Spotify opiera swoje działanie na playlistach, które możemy udostępniać naszym znajomym (aspekt społecznościowy jest obecny i odgrywa coraz większą rolę). Właśnie to, poza ogromną bazą utworów, w której jestem w stanie odnaleźć praktycznie wszystko to, co mnie interesuje, stanowi dla mnie o sile Spotify. Podglądanie tego, co aktualnie słuchają nasi znajomi, przeglądanie ich playlist i możliwość dzielenia się z nimi muzyką - wszystko to jest wyjątkowo fajne :) Właśnie w taki sposób natknąłem się na kilku świetnych wykonawców i zespołów (The 1975 - dozgonne dzięki Dawid:) Całkiem niedawno odkryłem też możliwość słuchania Spotify przez przeglądarkę internetową. Naprawdę jest to bardzo wygodne - moja muzyka jest teraz ze mną wszędzie tam, gdzie mam komputer z dostępem do internetu. Praca w biurze już nigdy nie będzie taka, jak kiedyś :)

Czyli na razie wszystko jest fajne i piękne. Jest też jednak kilka mniej fajnych rzeczy. W zasadzie to nasuwają mi się tylko dwie. Pierwsza w sumie jest pierdołą, ale dość denerwującą. Nie da się powtórzyć tylko jednej piosenki. Nie ma przycisku "repeat" dla pojedynczej piosenki, tzn. jest, ale dotyczy on całych playlist, czyli jeśli wyjątkowo spodobała nam się jakaś piosenka i chcemy posłuchać tylko jej, to trzeba stworzyć dla niej osobną playlistę. Druga jest trochę bardziej złożona. Na naszych oczach podobno zmienia się cała branża muzyczna. Muzycy w dzisiejszych czasach większość swoich zarobków uzyskują z tras koncertowych, a nie ze sprzedaży płyt. Przez moment wydawało się, że ratunkiem z tej sytuacji będą serwisy streamingowe, takie jak Spotify, Wimp czy Deezer, ale okazuje się, że tak nie jest. Stawki za odtworzenie pojedynczego utworu, które Spotify wynegocjowało z poszczególnymi wytwórniami płytowymi, są bardzo niskie, dlatego w końcowym rozrachunku artyści otrzymują stosunkowo niewielkie wynagrodzenie za udostępnianą tam muzykę. Z tego względu coraz częściej można zaobserwować sytuację, w której jakiś album pojawia na się w Spotify tylko na pewien czas, a potem znika stamtąd w dość tajemniczych okolicznościach. Wygląda to trochę tak, jak forma krótkotrwałej promocji - "posłuchajcie sobie przez pewien czas tego, co nowego nagraliśmy, ale potem kupcie naszą płytę w sklepie." Bardzo mi się to nie podoba, ale z drugiej strony rozumiem frustrację artystów. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to przyczyną upadku tych serwisów, gdyż z każdym dniem coraz bardziej zżywam się z tą zieloną ikonką :)

Na koniec nasunęła mi się jeszcze jedna refleksja. Dawniej, jeśli chcieliśmy posłuchać wybranej piosenki więcej niż jeden raz, to zwykle czekało się na nią w radiu i nagrywało na kasetę magnetofonową. Potem nadeszła era płyt CD, następnie internetu i plików mp3. Teraz, gdy słyszę coś, co mi się podoba, po prostu uruchamiam odpowiednią aplikację na telefonie, która w kilka sekund identyfikuje utwór, a za następnych kilkanaście sekund odnajduję go na Spotify. Czasy rzeczywiście się zmieniają.

Na koniec konkurs. Tak, tak - to pierwszy konkurs na blogu z prawdziwą nagrodą, którą jest miesięczna subskrypcja premium w Spotify. Jeśli ktoś chciałby sprawdzić na własnej skórze, o czym tak naprawdę jest ten wpis, napiszcie w komentarzu, jaka jest Wasza ulubiona piosenka i w kilku słowach uzasadnijcie swój wybór. Macie czas do końca września.

Stay tuned.

0 komentarze:

Prześlij komentarz